Kocham moją Panią Ginekolog... Uwielbiam wprost!
Nie tylko dlatego, że jako lekarz jest świetnym specjalistą. Głównie chyba za to, że jest najbardziej zakręconą osobą, jaką dane mi było poznać ;)
Przykład z ostatniej wizyty.
G: Ma Pani problemy z zaparciami?
Ja: W tej ciąży nawet nie. Odkryłam zbawienne działanie chlebka orkiszowego.
G: O super super!
Kilkanaście minut i kilkaset słów Pani Doktor później.
G: A z zaparciami jakieś kłopoty?
Ja: Nawet nie, [uśmiech pod nosem].
G: To dobrze. Bo wie Pani, słyszałam od jednej pacjentki,że chleb orkiszowy pomaga...
Padłam.
36 tydzień zbliża się ku końcowi. Po weekendzie odstawiamy leki podtrzymujące. I czekamy...
Z powodów czysto materialnych, tyłek do góry trzymać muszę jeszcze co najmniej do 17go marca. Wtedy załapię się na roczny macierzyński. Fajnie by było, nie ukrywam...
Mój dowcipny mąż - doświadczony pierwszą ciążą - codziennie pyta: Ale czop jeszcze nie odszedł?
Ostatnio pytanie padło przy znajomym, który to akurat miał szczęście (?) się relaksować z mężem przy piwku w salonie.
- Nie kochanie, czop jeszcze na miejscu.
Mina znajomego - BEZCENNA!
Następnego dnia sms od przyjaciółki: Dziękuję kochana! Mój mężuś powiedział, że z dzieckiem to nie będzie jednak tak bardzo naciskał. Jak ja będę gotowa. Uznał, po rozmowie z Twoim, że w naszym przypadku końcówki ciąży to on raczej nie przeżyje;)
Co ta cholera (mąż mój rzecz jasna) mu nagadał jak już zostali sami?! Że niby marudna się zrobiłam, czepialska, problemowa jakaś? Że co, się pytam, ciężko już ze mną wytrzymać?
Hahahahhhahh ginekolog mistrzyni! :D
OdpowiedzUsuńA co to za leki podtrzymujące bierzesz Matko Frustratko? Trzymaj dupę w górze! :D
A tak poza tym, to po Twoim porannym komentarzu u mnie szukałam Twojego bloga, ale coś mi nie działało. Dobrze, że dałaś znać, bo już wiem, że tu zagoszczę, bo czuję, że mamy trochę wspólnego, przynajmniej mentalnie :D
Ach, no i Helena u samej góry z włosami rozwianymi, to musi być przeznaczenie! :D
UsuńA gdzie masz, do cholery, opcję "obserwuj", hę? :D
UsuńDopiero się tu organizuję i jak widać nie ogarniam jeszcze wszystkiego :/ Jestem na luteinie, ale na półce od połowy ciąży stoi arsenał (Staveran, Fenoterol, Duphaston)- w razie "gdyby". Faszerowałam się tym przy poprzedniej ciąży. Helena (w tym wydaniu szczególnie) oddaje mój stan ducha ostatnio ;)
UsuńPoprawka. Przypadkowo zerknęłam przed chwilą w lustro... Helena oddaje nie tylko mój stan ducha ;P
UsuńWięc (zdania nie zaczyna się od "więc"...) matko, się trzym! U mnie też Fenoterol na półce, sześć razy póóóóóół. Byle do 37 tc :D
Usuńnie no, ja słyszałam od pewnej blogerki że chlebek orkiszowy pomaga;)
OdpowiedzUsuńOj cudeńka działa ;) W szczególności jak się go odkryje dopiero w połowie ciąży i wreszcie MOŻNAA ;)!
Usuńja orkiszem i bez ciazy nie pogardze;p
Usuńdziękuję za słowo u mnie... miłe słowo z resztą :)
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że będę tu częstym gościem...
mam nadzieję, że pozwolisz :)
pozdrawiam Was wszystkich i życzę, żebyście do 17 wytrzymali w dwupaku...!
Zapraszam zapraszam :) Postaram się w miarę regularnie zamieszczać tu te moje wypociny ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGinekolog świetna, przynajmniej stresu na wizytach nie ma :P Już bliżej, niż dalej. Powodzenia :))))
OdpowiedzUsuńJest niesamowita, to fakt :) Jedyny lekarz, do którego lubię chodzić.
Usuń