Matka się zatowarowała!
A dokładnie to zapasy jedzeniowe uczyniła. Pół zamrażalki zapchała skrzydłami i innymi jadalnymi częściami indyka. W szafki upchała ryżu tyle, jakby co najmniej apokalipsa nadejść miała. A na półkach dumnie ułożyła słoiczki z jabłkową konfiturą własnego dzieła! O marchewce mrożonej nie wspomnę nawet (mrożonej, bo z normalnej zapasu zrobić się nie da tyle. Franca albo się zeschnie albo zgnije od razu).
Po co takie przygotowania?
Otóż po porodzie, chciałaby być Matka - karmiącą. A wymienione artykuły były głównym elementem restrykcyjnej diety Matki po urodzeniu pierworodnego.
Oczywiście najpierw musi Matka urodzić (tak, tak, ciągle człapie w dwupaku) i móc karmić w ogóle.
Mąż krzyczy (i ma rację zapewne), że przesadzam, że każde dziecko inne i niekoniecznie teraz też alergia pokarmowa nas dopadnie. Zresztą pewnie i tak każdą krosteczką przejmować się będę i pod uczulenie ze strachu
podciągać. Z alergią bowiem, a zwłaszcza z jej przypuszczeniem, niestety jest
tak, że jak dziecię obsypie, to nie wyskakuje od razu karteczka: Cześć
jestem krosta po pietruszce! Więc i tak człowiek do końca nie wie..
Uwierzcie mi, ostatnia jestem, żeby znowu przez to jedzeniowe piekło przechodzić!
Ale ze mnie ten typ, co się woli na najgorsze przygotować...
Niektórzy zwą to pesymizmem, ja to podciągam pod życiowy realizm.
Jestem zatem, również psychicznie, przygotowana na wszystko. Trzeba będzie diety przestrzegać, będę. I nie traktuję tego w kategorii wielkiego poświęcenia, raczej jako wkład własny Matki na początek.
Oczywiście ile wytrzymam, w przypadku "gdyby", nie wiem i deklarować się nie będę. Sama pamiętam, ile kosztowało mnie ostatnie karmienie przez pół roku. Pewnie karmiłabym krócej, (zresztą po trzech miesiącach załamana, nieśmiało poskarżyłam się lekarzowi, że już nie daje rady) gdybym w odpowiedzi nie usłyszała tyrady, jaką to wyrodną matką nie jestem. Biednemu dziecku, co to z trawieniem ma problemy, kolki i alergie, jeszcze ostatnią zdrową rzecz zabrać chcę.
Kilka nocy przeryczałam i karmiłam dalej. I pewnie bym się wykończyła, gdyby nie to, że trafiłam w końcu na normalną lekarkę, która po zobaczeniu mnie, wręcz krzyknęła: Kobieto, co Ty wyprawiasz?! Wyglądasz jak chodzący trup! Cyca odstawiamy. Syn waży spokojnie ponad przeciętną. Na mieszance przeżyje. A mama zabiera się za siebie!
Z jednej strony, z ciężkim sercem dziecię odstawiłam i to nie tylko dlatego, że czułam presję, że zabieram mu coś najlepszego, ale chyba sobie odbierałam największą przyjemność, jaką dało mi macierzyństwo.
Z drugiej jednak, ja już nawet śniłam o jedzeniu! A że do tego dołożył się powrót do pracy i fakt, że młody jakoś bezboleśnie to przestawianie na butlę przeżył, wyrzutami sumienia nie katowałam się zbyt długo. No i wreszcie mogłam się najeść! Minusem nadrabiania jedzeniowych zaległości, było to, że wszystkie kilogramy, które po ciąży straciłam, odzyskałam z powrotem (life is brutal :P).
Jak będzie tym razem, wyjdzie w praniu...
Teraz jednak jak tylko mnie lekko gdzie strzyknie i myślę, że to może JUŻ - następuje rzut do szafki ze słodyczam, żeby się zapchać na wszelki wypadek na zapas.
W poradnikach piszą, że w ostatnie tygodnie ciąży tyje się najwięcej, że to normalne.
No to jest na co winę zrzucić.
To nie ta czekolada, toż to te, jak im tam.... ciążowe hormony! ;)
czekolada jest ble;p
OdpowiedzUsuńa alergia pokarmowa to tragedia...wiem cos o tym, bo same ja mamy:/
Jeszcze przy karmieniu nic nie wyszlo...widac calkiem niezle ja sie karmilam ale teraz wychodzi z nawiazka:/
Dziewczyny jak wam sie objawialy te alergie? Moze byście do mnie napisały prosze? Podejrzewam alergie nabialowa u syna ale w uk testy kosztują £500...
UsuńMamaronia - witaj w klubie zatem :( U nas Młody wiecznie obsypany, są słabsze i gorsze okresy,ale generalnie cały czas coś wychodzi...
UsuńMonika - trudno coś w tej kwestii poradzić. Sami lekarze przy alergii zazwyczaj mówią,że prawdopodobnie,bo bez testów to jest zgadywanka, a i testy nie dają 100% pewności. U nas uczulenie obejmuje buzie,plecki, ręce do łokci i nóżki do kolan. Smarujemy,myjemy,smarujemy i jakoś staramy się dać radę.. Do roku słyszałam, że to na pewno skaza białkowa, potem odważyłam się sama podać nabiał i zero reakcji alergicznej. Młody wsuwa teraz serki, jogurty,płatki z mlekiem - jakby chciał nadrobić;) OD lekarki usłyszałam, że w takim razie to albo w ogóle nie była skaza i uczula go coś innego, albo czasem białkowa przechodzi po roku właśnie a i tak uczula go coś innego :D Także widzisz jedna wielka niewiadoma...
Z alergia i my się zmagaliśmy, więc moja dieta matki karmiącej ograniczała się do kanapek z szynką drobiową i wafli ryżowych :/ Jeśli zaraz czeka mnie powtórka to mam szansę na szybkie zrzucenie kg ;)
OdpowiedzUsuńI to jest jasna strona tej całej sprawy :)
Usuńalergii nie przerabiałam, ale kolki owszem... więc tez ma dieta uboga była...
OdpowiedzUsuńjednak karmienie wspominam cudnie... piękny to czas był... i chętnie bym do tego wróciła... więc ciut zazdroszczę, że Ty znowu będziesz mogła :)
Ja też karmić uwielbiałam :) Wynagradzało mi to wszelkie niedogodności nieprzespanych nocy, kolek i płaczy.. Uczucie cudowne i już nie mogę się doczekać, aż znowu będę mogła :):)
Usuńskoro tak się skrupulatnie przygotowałaś - to na pewno się to tym razem nie przyda
OdpowiedzUsuńnie może być tak "pięknie", że sobie wszystko ładnie przewidzisz
HEhe dokładnie. Zazwyczaj lubi być odwrotnie :D Tfu tfu w takim razie,żeby się nie spełniło ;)
Usuńa mi się ze wszystkim upiekło,praktycznie nie karmiłam...;)a może przez te zapasy okaże się,że nie będzie żadnej alergii!ale chyba to wkońcu pora jednak na tą porodówkę :)
OdpowiedzUsuńJuż koleżanka pisze, że w szpitalu na mnie czeka, bo urodziła, a u nas CISZA jak makiem zasiał :( Może bąbel chce Matce ostatnią przyjemność zrobić - niech się naje tych sałatek, bab i mazurków ;);)
Usuńja też zazdroszczę:) już tęskni mi się za takim noworodkiem:)za figurą jaką podczas karmienia miałam... prawda z tym, że po odstawieniu wagi przybywa:/
OdpowiedzUsuńz drugim dzieckiem człowiek będzie dużo mądrzejszy, mniej strachliwy...
co do alergicznych objawów typu krostki, kolki, plamy itp to już tak doświadczona jestem że chyba nic mnie nie zadziwi:)
Jak drugi będzie tak absorbujący jak pierworodny, to Matka nawet nie będzie miała czasu być przewrażliwioną ;);)
Usuńtakimi cudami to i ja bym się zapychała... Ja jedną karmiłam pół roku - spokojnie mogłabym dłużej, ale chciałam wolności... drugą 4 miechy, też mogłabym dłużej, ale jestem przekonana, że liche to moje mleko było, chociaż mamy twierdzą, że to niemożliwe, skoro dziecko przybiera. No a jak miało nie przybierać, jak z cyca nie schodziło... Nie potrafiła wypić dużo i dać mi spokój i tak dozowała, spać nie chciała, bo głodna... Męczyłyśmy się strasznie... A teraz stałe wprowadzam i obsypana cała, i nie wiem, czy mleko, czy pietruszka, czy co... ale olewam... słyszałam teorię pewnego lekarza, żeby dawać wszystko, wtedy organizm wariuje i trudniej o alergię :D taką metodę oto ja wyrodna matka stosuję...
OdpowiedzUsuńChociaż sama jestem zwolenniczką karmienia piersią i bardzo to lubiłam, to W PEŁNI rozumiem mamy, które nie karmią, bo nie mogą lub po prostu nie chcą. Najważniejszy jest komfort mamy, bez sensu się męczyć w imię ideologii, że karmienie piersią najważniejsze. Zresztą nasz Młody po odstawieniu od cyca, drugie tyle na butli spędził i krzywda mu nie była :)
UsuńA ja te karmiłam i po 3 miesiącach miała dość(coraz mniej pokarmu)..córkę odstawiłam po 5 miesiącach od piersi,bo brałam silne antybiotyki.. przeszłyśmy na mleko w proszku i kaszki.. córcia była zachwycona,bo wkońcu się najadała ... pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńI to jest najważniejsze - zadowolenie obu stron :)
Usuńhalo, halo jest tu kto?
OdpowiedzUsuńczekam na znak jakiś!
Rozpakowana?:-)
OdpowiedzUsuń