Wyprane wszystko. Wyprasowane. Złożone. Posegregowane. Równiutko, równiusieńko. W rządkach szuflad leży. Wygotowane. Wyszorowane. Wymyte. Na półkach się piętrzy. Odkopane. Wyciągnięte. Odświeżone. Jest wszystko.
Beciki. Kocyki. Kaftaniki. Buciki. Kołderki. Duperelki. Na miejsca oddelegowane. Wózek. Łóżeczko. Nosidełko. Bujak nawet. W kącie. Na warcie. Stoją.
Dom lśni. Smacznego z podłogi. Sterylność z kątów wyziera.
Mąż od piwnego wodopoju odłączony. Choróbsko syna zaleczone.
Śledzik ostatni zjedzony. Palce z czekolady ostatniej oblizane. Mlekiem obficie popite.
Wszystko w bezruchu czekania zastygło...
A Ty nic sobie z tego nie robisz! Tu kopniesz od niechcenia. Tam leniwie przeciągniesz. Czasem czkawką uraczysz.
No nie bądź taki! Nie daj się prosić. Chodź już. CZEKAMY!
i ja na bacznosc stanelam!!!
OdpowiedzUsuńPo dwóch tygodniach leżenia WRESZCIE mogłam się zabrać do pracy ;);)
UsuńNiesamowite. Podziwiam za organizację :) Ja przy Ninie kończyłam sprzątać po remoncie i wieczorem jechałam na porodówkę,pozwalając mężowi obejrzeć mecz do końca. Przy Sarze wyprawiałam Ninie urodziny i mówiłam do brzucha - poczekaj, jeszcze nie teraz, jeszcze kilka godzin, niech każda z was będzie miała swoje święto, dzisiaj Nina ma swój dzień :) No i wysłuchała Saruśka, poczekała ładnie i obudziła się dzień po urodzinach Niny :)
OdpowiedzUsuńwrr miało być urodziła :) ale wybaczysz właśnie jedna mi pełza pod nogami, a druga siedzi w oknie i lustruje - mały społeczniak :P
UsuńOd kilku tygodni słyszę,że to już. A teraz jak JUŻ mogłoby nastąpić - jak na złość czekam. Przy Kubie było to samo. Tylko brzuchol mniejszy, więc troche lżej jednak..
UsuńNapiszę Ci w telegraficznym skrócie.
UsuńOstatnia miesiączka z Niną - 25 września
z Sarą - 26 września
Miesiączka regularna 28 dni.
Pomiary z USG te same...
Brzuch - malusieńki...
Poród Niny 7 lipca - czas porodu 2:45
Poród Sary 8 lipca - czas porodu 2:50
W tych samych godzinach nocnych
Także mnie ginekolodzy nie byli potrzebni :D:D
Już mnie nie dziwi magia ich oczu...
UsuńSzeregowy Łoło - wystąp!
OdpowiedzUsuńSpojrzałam w kalendarz. Baran zodiakalny będzie. I wszystko jasne ;);)
UsuńA ja w czarnej dziurze z przygotowaniami, więc Twój post mnie mobilizuje :)
OdpowiedzUsuńNa moje usprawiedliwienie -ostatnie 2 tygodnie o porządki w domu dbał mąż.Sama rozumiesz. Jak w końcu mogłam,to nie wiedziałam, gdzie ręce włożyć. Mimo, że i tak z pozycji leżącej dyrygowałam przez cały ten czas ;)
Usuńwłaśnie sobie o Was myślałam, czy nadal w dwupaku trwacie... ale widzę, że tak :) czyli magiczna data 17 marzec - przekroczona no i dobrze!
OdpowiedzUsuńpamiętam jak dziś kiedy jechałam rodzić, nigdy mi się czas tak nie dłużył jak ten do porodu właśnie...
trzymam kciukasy za szczęśliwe, szybki, bezbolesna i piękne rozwiązanie!
Takiej nie dogodzisz :D Do poniedziałku ściskałam nogi,żeby nie. Teraz modlę się, żeby już przyszło. Przyznaje, że strach jest - teraz wiem co mnie czeka. Chociaż mówią, że każdy poród inny. I ponoć każdy następny łatwiejszy. I jakby co proszę mnie tu z błędu nie wyprowadzać :P
Usuńteż tak słyszałam ;)
Usuńna porodówce nawet mi to Pani Ordynator powtarzała, że następnym razem pójdzie raz-dwa... szkoda tylko, że ja wtedy o żadnym NASTĘPNYM nawet nie miałam ochoty myśleć :D
Puk, puk! Policja! Wychodzić! Z pępowiną w górze;)
OdpowiedzUsuńOporny siedzi ciągle ;)
Usuńa to juuuż.. kciukasy!
OdpowiedzUsuńTeoretycznie tuż tuż :) Ale teraz znowu Matka się modli o parę dni, bo ją choróbsko dopadło :(:(
UsuńIle to jeszcze, ile? Termin na kiedy, Matko Frustratko?
OdpowiedzUsuńTermin na 4 kwietnia. Do wczoraj chciałam już, teraz jak pisałam Lucy modle się o parę dni jeszcze, żeby wyzdrowieć :/ Jak widać - nie dogodzisz takiej Frustratce, nie ma szans..
Usuńkiedy byłam w ciąży chyba nie przeżywałam tego jak teraz, kiedy sobie przypomnę jak to było :) piękny czas! a to już prawie 9 miesięcy po. gdybym od razu zaszła to już bym zaraz drugie miała :D POWODZENIA
OdpowiedzUsuńCzekam!!
OdpowiedzUsuń